Kupiłam je w Juli.
Opiszę po kolei co i jak, bo jeśli coś wyjdzie, to może z tego ktoś skorzysta? A czy wyjdzie okaże się latem, jesienią.
Wczoraj pomalowałam drewniane części skrzynek impregnatem w kolorze białym, bo taki mam w duuużej ilości.
Dzisiaj zaczęliśmy od składania skrzynek, które jest miłe łatwe i przyjemne jak ma się dwóch facetów chętnych do pomocy :)
Pierwsza skrzynka leży, choć źle zorientowana. |
Bałagan oczekuje na budowę grządek. Zwały ziemi, gałęzie, liście - wszystko się zmieści w skrzyniach. |
Pomalowane skrzynie oczekują na złożenie. |
Biedna brzózka..
|
Ziemia niestety potwornie wysuszona :(
na rzeczone liście, poprószone ziemią, wysypałam odrobinę wapna, które podobno ma odkwasić
ziemię
Pora na kompost, taki zupełnie świeży, kilkutygodniowy
na to, wg wszelkich zasad powinna przyjść już tylko ziemia, ale ja zaczęłam wymyślać..
Po nasypaniu znów odrobiny ziemi - po około 3 szpadle na skrzynkę
posoliłam to obornikiem granulowanym
Na to znów odrobina ziemi (zawsze po 2-3 łopaty/skrzynkę) i kolejne warstwy liści
Ponownie ziemia - ciągle ta sama, tzw rodzima
na nią komposter przyspieszający rozkład a jest co rozkładać :)
oby nie rozłożył skrzynek drewnianych :D
Po nim już tylko ziemia - i rodzima i ta kupiona..
A potem byłam w sklepie, dokupiłam trochę ziemi, posypałam ponownie obornikiem i przykryłam cienką warstwą nowej ziemi.
Wszystko solidnie, dwukrotnie podlałam :)
Urośnie na takim torcie?? zobaczymy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz