czwartek, 14 maja 2020

Kredens

To cała historia, ale, z braku czasu, opiszę ją pokrótce.
Od dawna, od roku, marzyłam o prawdziwym wiejskim kredensie, w kolorze i drewnie zbliżonym do naszego pianina, np takim (foto-net)


Po długich miesiącach poszukiwań, musiałam zrezygnować  z marzeń, przynajmniej na razie - nie ma, wymiotło, albo są nowe i drogie, na zamówienie.
Szukałam używanych, bo obejrzeniu kilku 0 znów porażka, rozczarowanie.
No i zrezygnowałam  definitywnie, przynajmniej na jakiś czas. Może kiedyś coś kiedyś uratuję.
a tymczasem uratowała mnie kochana i znienawidzona zarazem Ikea, która zazwyczja dobrze wpisuje się w moje oczekiwania.
I tak od wczoraj, od 13 maja, stoi u nas taki mebelek

Tu jeszcze pusty, po montażu, ale widać jak ładnie zagląda do niego słonce przez okno połaciowe od zachodu

Tu już wypełniony, podświetlony  lampką mojego pomysłu - zepsuta lampka z Ikei (no bo skąd) zamontowana przez domowych facetów do kawałka drewna sosnowego. W odbiciu w szybie zegar pewnie stuletni.

Kredens wieczorem - pasuje do klimatu domu z bali, mimo ze nowoczesny...

..no i tak naprawdę to nie kredens tylko 2 witrynki, ale niech będzie że Kredens

Pozostaje kwestia uchwytów, które muszę zmienić, aby dodać jakiś swój element..
te były tylko przez kilka godzin, na próbę - czekają na meble w sypialni.


Oczywiście w realu wygląda znacznie lepiej niż na zdjęciach.

Temat Kredensu uważam za zamknięty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz